środa, 11 września 2013

Rozdział 4

Samolot wylądował na lotnisku : Los Angeles International Airport. Wysiadłam i odebrałam swoją walizkę. Miałam dokładnie 2 godziny na dotarcie do hotelu a stamtąd aby udać się na plan. Każdy mój dzień zresztą tak wyglądał, wszystko na wariackich papierach. Wsiadłam do taksówki, która zawiozła mnie pod sam hotel. Poprosiłam kierowcę aby poczekał a sama wpadłam do recepcji po kartę do pokoju i pobiegłam zanieść rzeczy. Po chwili siedziałam z powrotem w samochodzie kierując się na plan.
Przywitałam się z wszystkimi układając swój ukochany aparat na statywie.
- Witam wszystkich - do środka wszedł przystojny brunet z uśmiechem na ustach. Był przystojny, miał na sobie obcisła koszulkę uwydatniającą jego mięśnie. Złapałam się na tym, że wpatruję się w niego już od dobrych kilku minut. Wolnym krokiem podszedł w moją stronę...
- Witam, jestem Logan - przedstawił się i ucałował moją dłoń niczym dżentelmen. Spodobało mi się to, zdawał się być inny od tych wszystkich pseudo gwiazdek, którym woda sodowa uderzyła do głowy.
- Lilien - odparłam czując jak moje policzki płoną ze wstydu. Spięłam włosy w luźny kucyk a chłopak poszedł się przebrać. 5 minut później zaczęliśmy sesję nieźle się przy niej bawiąc. Logan był naprawdę  zabawnym i uroczym mężczyzną potrafił rozbawić całą ekipę. Dzięki niemu dzień minął w oka mgnieniu i w dobrej atmosferze.
- Lily jesteś może głodna ? - podniosłam wzrok i ujrzałam twarz bruneta o mało się nie wywracając tracąc równowagę.
- Czyżbyś czytał w moich myślach - uśmiechnęłam się odgarniając kosmyk włosów za ucho
- Więc zapraszam na kolację - odparł pomagając mi pozbierać sprzęt. Skoczyłam jeszcze do toalety poprawić makijaż i wkrótce siedzieliśmy w przytulnej restauracji. Z reguły nie daje się zapraszać obcym facetom ale on miał coś takiego w swoich tęczówkach czemu nie potrafiłam się oprzeć.
- Czemu akurat muzyka - spytałam splatając dłonie i kładąc je na stoliku
- To najlepsze co mi w życiu wychodzi. Zaraziła mnie nią moja mama. Pamiętam jak byłem mały to ona co dzień rano owinięta tylko w prześcieradło siadała do pianina komponując różne utwory. Kochałem jej słuchać - przymknął powieki delikatnie się uśmiechając.
- A teraz już nie gra ? - spytałam za nim zdążyłam się zorientować o co mu chodzi
- Nie żyje od 6 lat. Pijany kierowca. - jego ton zmienił barwę na bardziej oschłą
- Przepraszam - wydukałam, chowając wzrok za kartą dań
- Nie to ja przepraszam, minął szmat czasu a ja wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Za każdym razem gdy wychodzę na scenę to śpiewam przede wszystkim dla niej.
Po skończonej kolacji wyszliśmy na zewnątrz. Zaczęło padać chłopak zarzucił swoją kurtkę na moje ramiona. Biegliśmy w strugach deszczu śmiejąc się w niebo głosy. Nie obchodzili nas mijani przechodnie liczyła się ta chwila ten jeden moment. Zresztą ktoś mądry kiedyś śpiewał :
''W życie piękne są tylko chwile...'' tak było i w tym przypadku... Dobiegliśmy w końcu do hotelu, w którym się zatrzymałam. Mężczyzna przytrzymał moje ramie... spoglądając głęboko w moje oczy złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Krople spływały po naszych twarzach a my trwaliśmy porwani przez falę uczuć...

5 komentarzy:

  1. Spotkała go i się całowali i to w deszczu. Awww
    Suuper rozdział, po prostu wspaniały.
    Z każdym rozdziałem historia podoba mi się co raz bardziej.
    Czekam na next.
    Prooosze wstawiaj szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm.. jakie romantyczne... i już nie chce mi sie z niemca tłumaczyć... Czekam na nn ;* Jezu zakochałam się w tym opowiadaniu :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne! :D pisz dalej. Czekam xD

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDOWNE! *.*
    Nie mogę się doczekać dalszego ciągu!

    OdpowiedzUsuń
  5. SUPER! *.* Jak romantycznie <3 Jejciu :D
    Czekam! :D

    OdpowiedzUsuń